Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie
Samotność księdza i zakonnika – modlitwa wspierająca

Otwórz teraz proszę Boże moje własne serce na przyjęcie rezultatów tej modlitwy, Twoich Bożych Łask i pełni Miłości.
Akceptuję to, że przejawiłem się, jako samotny kapłan. Akceptuję to, że samotność nie jest „specjalnością” wyłącznie dla osób konsekrowanych.
Akceptuję całkowicie moje własne życie i działanie bez żadnych uwarunkowań, dotyczących bycia kapłanem, zakonnikiem poświęcającym siebie w całym życiu dla Boga, oraz akceptuję wszystkie tego skutki.
Przebaczyłem wszystkim, którzy nie wiedzieli, czy wymagać ode mnie i od innych kapłanów samotności, czy przed nią ratować. Przebaczyłem sobie całkowicie to, że będąc samotnym kapłanem, mnichem, wielokrotnie rozważałem samotność swoją, oraz samotność przyjaciół wybraną w moim rozumieniu, zgodnie z wolą Boga. Wiem, że zdecydowałem się na realizację kapłańskiego powołania, by poświęcić się niepodzielnie Jezusowi, a Ciebie Boże proszę zweryfikuj wszystkie moje decyzje i ich konsekwencje.
Przebaczyłem sobie to, że moje mieszkanie stało się czymś z pogranicza zakrystii, biura, biblioteki i hotelu. Przebaczyłem całkowicie wszystkim, którzy nie rozumieli mnie i odrzucili, jako samotnego kapłana, zakonnika, kiedy podjąłem decyzję o dalszej mojej samotności w duszpasterstwie i w życiu codziennym. Przebaczyłem sobie całkowicie to, że nawykłem do przeciskania się przez tłum, i przebaczyłem sobie to, że w domu znowu będąc odosobniony, nie miałem do kogo otworzyć ust. Przebaczyłem wszystkim, którzy poprzez pryzmat własnej samotności promują wirtualne kazania, katechezy, bo zupełnie nie ma w nich świadectwa, nie ma ich prywatnych doświadczeń.
Przepraszam całkowicie tych wszystkich, których kiedyś wyśmiewałem, dyskryminowałem, krzywdziłem i o których opowiadałem z ironią, że są samotnikami i nie tylko nimi. Akceptuję to, że Bóg mógł dać nam samotność, byśmy lepiej mogli zrozumieć siebie, własną Duszę i innych. Przebaczyłem sobie całkowicie to, że będąc samotnym kapłanem, zakonnikiem, pouczałem innych samotnych, jak żyć w szczęśliwym związku, bez doświadczania samemu, jak to jest kochać i być kochanym we własnej rodzinie danej mi przez Boga. Akceptuję to, że samotność księdza i wszystkich innych ludzi jest taka sama; czyli jest cicha, niema, a często nie przetłumaczalna na słowa, że jest ta samotność niezwykle osobista, prywatna, a prawdziwe jej przyczyny mogą być rozpoznane i przepracowane przy pomocy Boga.
Przebaczyłem sobie całkowicie to, że nie miałem kiedyś szacunku dla rozmaitych młodych, ale i starzejących się samotnych kapłanów, mnichów, zakonników i nie tylko dla nich. Proszę Boże zweryfikuj mój pogląd, że człowiek musi być chwilami samotny, ale nie powinien być osamotniony, a tym bardziej wyizolowany.
Przebaczyłem całkowicie wszystkim tym, którzy wyśmiewali się ze mnie, samotnego kapłana, zakonnika, którzy dyskryminowali mnie, krzywdzili i rozmaicie też opowiadali o mnie z ironią. Akceptuję to, że człowiek nawet najlepiej funkcjonujący, w swej samotności potrzebuje innych ludzi.
Akceptuję to, że odprawiając swoją pierwszą Mszę Świętą, wszedłem w nową rzeczywistość, a z radości napływały mi łzy do oczu, kiedy to po uzyskaniu władzy kapłańskiej, po raz pierwszy stanąłem przy ołtarzu, jako mający władzę przemieniania zwykłej hostii w Ciało Chrystusa, a zwykłego wina w Jego krew. Akceptuję to, że było to możliwe na moje życzenie, ale tylko łącznie z moją osobistą życiową samotnością. Proszę Boże zweryfikuj pogląd, że samotność kapłana, jest samotnością długodystansowca, która jest dla wielu nie tylko szansą na dotarcie do Boga, ale często i dużym prywatnym problemem.
Proszę Boże zweryfikuj mój pogląd, że będąc samotnym kapłanem, codziennie dotykam Chrystusowego Ciała, co nieustannie mobilizuje mnie do troski o własną świętość, i do martwienia się, aby upadkiem duchowym nie zakończyć zapasów z celibatem. Przebaczam wszystkim, opiniującym, że kapłan zostaje stworzony, powołany do życia w samotności matczynego łona i samotnie wraca do Boga. Akceptuję tych, którzy głoszą, że dotyczy to wszystkich ludzi, a nie tylko kapłanów.
Jako kapłan akceptuję tych, którzy do samotnej drogi mnie inspirowali, inicjowali, wybrali, powołali, uświęcili i konsekrowali. Oraz akceptuję wszystkich tych, którzy stali się strażnikami mojej samotności. Proszę Boże zweryfikuj mój pogląd, że samotność otula istnienie prawdziwego kapłana, wyrywa z podłoża, na którym wyrasta, wydobywa jego odrębność, niepowtarzalność.
Akceptuję i szanuję wszystkich tych, których inspirowałem, inicjowałem, wybrałem, powołałem, uświęciłem i konsekrowałem do bycia samotnymi kapłanami, mnichami, zakonnikami i nie tylko.
Proszę Boże zweryfikuj Boże mnie samego oraz wszystkich moich inspiratorów, inicjatorów, strażników, nadzorców, kontrolerów, weryfikatorów i moje relacje z nimi wszystkimi. Oddaję Tobie Boże wszystkie ofiary mojego bycia, doświadczania i przejawiania się, jak i jako nie tylko samotna, ale i trochę niespełniona osoba. W Twojej Boże łasce rezygnuję z funkcji bycia pilnującymi samotności innych- z batem i srogimi karami.
Proszę Boże zweryfikuj to, że innych przekonywałem, iż Bóg dał nam samotność, byśmy lepiej mogli zrozumieć siebie oraz nasze własne Dusze, oraz że obecność Boga w świątyni wypełnia mi brak drugiej bliskiej osoby w życiu codziennym, brak własnej rodziny.
Proszę Boże zweryfikuj to, że będąc samotnym kapłanem, wybrałem celibat, dobrowolne bezżeństwo, a w pewnej mierze ascezę, wierząc, że w ten sposób oddaję się na wyłączną służbę Bogu i Jezusowi. Proszę Boże zweryfikuj opinię i pogląd, że skoro niektórzy apostołowie mieli żony, to ich następcy, tj. kapłani, nie mogą ich mieć, bo albo się będzie dobrym mężem i kochającym ojcem oddanym swej żonie i swoim dzieciom, albo będzie się dobrym kapłanem, oddanym Chrystusowi, Jego Kościołowi i Jego wiernym.
Proszę Boże zweryfikuj to, że ślubując celibat, zgodziłem się między innymi na wieczne życie w samotności, bez żony, dzieci, rodziny, oraz że umówiłem się tak na czystość dla Boga i na służbę dla samego Jezusa.
Proszę Boże zweryfikuj to, że moje serce należące do Boga, oddałem niepodzielnie innym na własność, stając się w ten sposób samotnym kapłanem, zakonnikiem, samotnym człowiekiem, celibantem.
Proszę Boże zweryfikuj to, że posiadając władzę kapłańską, aby wypełnić lukę samotności w moim życiu, w misjonarskiej pasji stawałem przed wiernymi i głosiłem kazania, wierząc, że to właśnie mnie i moich słów potrzebują, a nie Twoich Boże wskazówek, rad i podpowiedzi. Przepraszam Boże za to, że moje serduszko należące do Ciebie, oddałem niepodzielnie na własność innym postaciom, stając się w ten sposób samotnym człowiekiem. Proszę Boże zweryfikuj to, że w samotnym życiu starałem się zastąpić innym ludziom odległego dla nich Boga.
Akceptuję całkowicie i rozumiem to, że tylko Bóg wie, czy i jakim powinienem być człowiekiem, kapłanem, oraz czy inni powinni takimi się stać, czy też zostać do tego powołani.
Przebaczyłem sobie całkowicie to, że będąc samotnym kapłanem zatraciłem siebie m.in. w sakramentach pokuty i pojednania, mając do czynienia głównie z własną i cudzą słabością.
Przepraszam całkowicie wszystkich tych, których pouczałem, będąc samotnym człowiekiem, jak żyć w szczęśliwym związku, nie zaznając samemu, jak to jest kochać i być kochanym we własnej rodzinie danej mi przez Boga. Proszę Boże zweryfikuj rozumienie moje tego, że celibat to oddanie się całkowite Jezusowi i Kościołowi na własność, bo albo byłoby się dobrym mężem, a księdzem „na pół gwizdka”, albo gorliwym kapłanem zaniedbującym swoje obowiązki względem żony i dzieci. Proszę Boże zweryfikuj nasze przekonanie, że samotność sprawia, że albo spalamy się w posłudze dla Jezusa, i dla Maryi albo dla swoich bliskich. Bo ja zobaczyłem kiedyś, że wybór jest jeden, że do wyboru jest dla mnie tylko jedna droga i jeden z dwu sakramentów: albo kapłaństwo, albo małżeństwo. Więc błagam Boże, w Twej łasce pokaż mi, jak Ty to sam to widzisz, jak to jest naprawdę?
Proszę Boże zweryfikuj to, że wsparcie i pomoc kobiecej ręki, uzyskuję od swojej mamusi i siostry, lub gospodyni własnej plebanii będąc samotnym kapłanem, mnichem, zakonnikiem i nie tylko.
Proszę Boże zweryfikuj to, że będąc samotnym księdzem, zakonnikiem wystawiałem się na pokusy, szukałem ich, spełniałem męskie pragnienia, oszukując siebie i wszystkich naokoło, i myśląc jaki to ja jestem godny Bożej chwały.
Proszę Boże zweryfikuj to, że rozmaite osoby jawnie lub po cichu wyśmiewały się ze mnie, że jestem celibantem, ascetą, samotnikiem, osobą problematyczną i nie tylko.
Przebaczyłem sobie całkowicie to, że będąc samotnym, nie potrafiłem w pełni doświadczyć potęgi i radości z Chrystusowego i Maryjnego kapłaństwa.
Przepraszam całkowicie Ciebie Boże za to, że niekiedy szedłem przez życie nieprzytomny, oraz to, że nie dostrzegałem Twoich napomnień, ignorowałem je, że dostrzegałem tylko negatywne aspekty życia, a nie widziałem i nie chciałem widzieć, jak przejawiasz na wszelakie sposoby Twoje Boże działanie, oraz Twoją Boże łaskę, miłość i przebaczenie.
Oddaję Boże wszystkie moje, chęci, misje, transy, hipnozy, kodowania, umowy i intencje dotyczące bycia samotnikiem w świecie, który Ty stworzyłeś dla pełnego współtworzenia z Bogiem.
Proszę Boże zweryfikuj wszystkie moje, transy zachwytu i chęci do naśladowania innych samotnych osób, tych znanych mi i tych nie znajomych.
Proszę Boże zweryfikuj wszystkie moje i mojej Duszy, destrukcyjne i niszczące intencje, wzorce, programy, mechanizmy działania i wszelkie formy zniewoleń, które spowodowały to, że stałem się samotnym księdzem, człowiekiem żyjącym w tłumie obcych dla mnie ludzi.
Proszę Boże zweryfikuj wszystkie skutki i przyczyny moich problemów, istniejących w budowaniu bliższych relacji z kobietami, z mężczyznami, a nawet z dziećmi oraz z wszelkimi ludźmi, które to problemy wynikają z mojego bycia samotną osobą i nie tylko z tego.
Oddaję Tobie Stwórco wszelkie opory, lęki i brak chęci, przed oddaniem tego wszystkiego Tobie Boże, co jeszcze podtrzymuje we mnie właśnie te lęki, niespełnienia, wewnętrzny nie utulony jeszcze ból.
Wiem to, że mnie i moją Duszę sam Bóg zawsze obdarza strumieniem swoich Bożych łask, przejawiając miłosierdzie zawsze i wszędzie, zwłaszcza kiedy ja sam żyję i działam wedle Bożych myśli, słów i wedle Bożych podpowiedzi.

Autor tekstu K. Dariusz


Opublikowano: 25/12/2017
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz